I znowu nad ranem miałem sen, że już się obudziłem i zabrałem za poranne czynności. Istna walka realu ze snem. A na domiar złego był to sen zapętlony niczym w „Dniu świstaka”. Więc we śnie ciągle się budziłem, myłem, ubierałem i szedłem po zakupy. Raz w drodze po zakupy towarzyszyła mi Agnieszka Chylińska. Gdy radośnie sobie dryptałem do sklepu miała na sobie dziwną pelerynkę. Wracając z zakupami, była już toples. I taki widok na mnie się marnował.

W PiS chyba mają jakiś kompleks TVN-u. W TK mamy marną kopię Magdy Gessler, drą japy o porządkowaniu Polski, niczym perfekcyjna pani domu, której ojciec był skarbnikiem sekty JarKacza.